poniedziałek, 18 lipca 2016

Wakacje 2016 - refleksyjnie ....

W końcu wakacje, wyczekane,że hej. Pędzimy pociągiem do Gdańska.Przez niebo przetaczają się ogromy chmur, sytuacja pogodowa nieciekawa, chwilami pada bardzo mocno. Obawy są spore, bo powódź sprzed 19 lat pamiętam do dzisiaj... Z prasy wiemy,że Gdańsk jest podtopiony i zagrożenia powodziowe w wielu innych miastach Polski nie znikają.
Pasażer przed nami 5 letni Antek ewidentnie się nudzi i co chwilę do nas zagląda.Widząc aparat postanawia pochwalić się swoim po czym robi mi zdjęcie. Gdy go pytam kim chce zostać jak będzie dorosły mówi, że nie wie, a po chwili odpowiada - Leśnym Dziadem :D Niedługo potem oświadcza mi,że mam paznokcie w jego ulubionym kolorze, a gdy wstaję przed docelową stacją by się ubrać łapie mnie za ramiona i nie puszcza.

Tak zawsze się zaczyna, fotografowanie w drodze, znikoma ilość zdjęć ma szanse na przeżycie, jednak gdyby to był lot nie obeszłoby się od słodkich chmurek. Niebo było zmienne w podróży do Gdańska, a chmury nawet w wersji 3D.

 Niedziela .Po mało ciekawych wydarzeniach związanych z lokum idziemy na spacer brzegiem morza i dochodzimy do Molo w Brzeźnie, wcześniej wygoolowałam miejsce gdzie możemy zjeść coś dobrego i oto jesteśmy w Rybka Tapas. Zajadamy pastę ze śledzi ze śliwami - wyśmienita -  oraz delikatną zupę rybną,Danielo bierze pstrąga a potem sączymy  książęce. Klimat miejsca ciekawy, iście nadmorski, na pewno warto zaglądnąć, ceny zdecydowanie przystępne. Po obiedzie obowiązkowo goferek na pół i spacer na molo w Brzeźnie.A na plaży ?Ludzi dużo i wszędzie, jednak brak legendarnych i wyśmianych na każda stronę parawanów.
          Poniedziałek.Dzień dedykowany zwiedzani Gdańska. Wysiadamy z tramwaju przy Bramie Wyżynnej.Jej opis tu - Brama Wyżynna.  Na pierwszy rzut idzie Muzeum Bursztynu. Jedyne co nam się udaje zobaczyć to ogromna kolejkę do muzeum i ochroniarza informującego, że już nikt nie zostanie wpuszczony, jest czynne do 13.00... to samo w Ratuszu... wszędzie kłębią się turyści na starym mieście.Oglądam budynki pięknie i różnie zdobione.Trochę fotografuję (staram się trzymać, pion, poziom w zdjęciach, pilnuję,żeby nie było przepaleń, odpowiedni BW, kontrola jasności i wszystkie ostatnio zdobyte fotograficzne wskazówki). Po kilkunastominutowym spacerze dochodzimy do Wisły, tu dopiero toczy się życie. Można kupić balony wypełnione helem, można zjeść kręconego ziemniaka na patyku, kupić arcydzieła z bursztynów, dostać swoje imię w języku japońskim..... ofert mnóstwo.Wybieramy rejs statkiem do Westerplatte , statek iście piracki i ma ciekawy klimat. W czasie rejsu biegam od okna do okna i nie nadążam. Patrząc na stocznię widzę jej ogrom..
         Dopływamy do Westerplatte, idziemy wzdłuż morza widok cudny... Po niespełna kwadransie podchodzimy do pomnika Westerplatte usytuowanego na kopcu. To moment, kiedy przypominają mi się słowa wiersza Gałczyńskiego "Pieśń o żołnierzach z Westerplatte". Niewiele da się opisać słowami, tu trzeba być, doświadczyć miejsca. Budzi wiele refleksji... jest też ogromny biały napis niedaleko pomnika "NIGDY WIĘCEJ WOJNY" wyraża całe moje pojmowanie świata... . Westerplatte
        Patrząc dziś na Europę... kilka dni po ataku w Nicei, 2 dni po stłamszonym nagle puczu w Turcji... to ważne... czy każdemu kto w sposób bezpośredni lub pośredni przyczynia się do zaburzenia pokoju na świecie trzeba by było opowiedzieć historię Polski, rozbieraną trzy razy, zniszczoną dwoma wojnami... czy ktokolwiek mógłby zrozumieć ile bólu, zniszczenia i złego niesie wojna, nieodwracalnych zmian?
       77 lat temu wybuchła Druga Woja Światowa - tak blisko i jednocześnie tak daleko jesteśmy od tamtych wydarzeń. Świadkami wojny byli moi Dziadkowie i często opowiadali różne historie  związane z tamtymi czasami... Za chwilę będziemy obchodzić rocznice Powstania Warszawskiego...

I jeszcze -  druga strona medalu - gdy myślę o poległych w czasach wojny życzyłabym sobie, żeby ich śmierć oprócz tego, że przyniosła nam wolność,  wpłynęła  na tych, którzy nią zarządzają,żeby szanowali  nas i naszą ojczyznę...  może słowa patetyczne, wielkie, jednak płyną prosto z serca, bo jednak to bardzo niesprawiedliwe kiedy nie są szanowani ludzie, osoby, które w najbardziej zasłużony sposób zasługują na pamięć.. walczyli o to , abyśmy mogli spokojnie mieszkać, żyć w swoich domach, nie posyłać dzieci na wojnę, mówić w języku polskim. Żeby Polska była silna, dumna i niezależna. Szanowana. Godna. 

"Pieśń o żołnierzach z Westerplatte"

Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte.

( A lato było piękne tego roku ).

I tak śpiewali: Ach, to nic,
że tak bolały rany,
bo jakże słodko teraz iść
na te niebiańskie polany.

( A na ziemi tego roku było tyle wrzosu na bukiety ).

W Gdańsku staliśmy tak jak mur,
gwiżdżąc na szwabską armatę,
teraz wznosimy się wśród chmur,
żołnierze z Westerplatte.

I ci, co dobry mają wzrok
i słuch, słyszeli pono,
jak dudni w chmurach równy krok
Morskiego Batalionu.

I śpiew słyszano taki: - By
słoneczny czas wyzyskać,
będziemy grzać się w ciepłe dni
na rajskich wrzosowiskach.

Lecz gdy wiatr zimny będzie dął,
i smutek krążył światem,
w środek Warszawy spłyniemy w dół,
żołnierze z Westerplatte.



Wtorek 
Plażowanie,ale się chmurzy i nie jest zbyt ciepło, wypożyczamy rowery i  jedziemy na Molo w Sopocie, jestem tu poraz pierwszy.Owszem robi wrażenie, jest wietrznie i tłoczno, bardzo wietrznie, niemalże oswojone mewy pozują do zdjęć... Muszę się ogrzać, bo ani ciepły sweter ani chusta nie wystarczają.. pijemy herbatę w Rybiej Ferajnie, z której widok na Molo przez szybę jest całkiem przyzwoity. Wracamy ta samą droga, warto wspomnieć, że są tu fantastyczne ścieżki rowerowe oraz wypożyczone rowery w idealnym stanie.To sporo ułatwia :)
Wieczorem idziemy oglądać zachód słońca, jest  ..piękny.. i księżyc w pełni..Trochę fotografuję, ale oczywiście brakuje mi rąk bo jak fotografować zachodzące słońce i to jakie światło daje na oświetlone morze...
 Gofry, dziś po całym - z nutellą i drugi z borówkami :)



 Środa, długi spacer i oglądanie starych domów rybackich a wcześniej leżakowanie na plaży, z pyszności ziemniaczek kręcony na patyku, miammm... Zdjęcia jak przygotuję ..



Czwartek.Muzeum Bursztynu.Przepiękne okazy, fajnie przygotowana wystawa, zdecydowanie warto pójść, całkiem fajny widok na Stare Miasto z górnej części muzeum









Piątek,absolutny  hit - hot wyjazdu - Park Oliwski.
Tak bardzo podobał  mi się park, że nawet mżawka mnie nie przegoniła, a jak wiadomo jestem z cukru.. :) Zanim napiszę historię Parku, muszę przyznać, ze w Krakowie chyba tylko Park Bednarskiego może konkurować z Parkiem Oliwski, choć i tak nie mogę się oprzeć wrażeniu że, u nas drzewa smutne, frasobliwe i wymęczone.. może w Lesie Wolskim mają nieco przestrzeni..
W każdym razie mnóstwo uroczych zakamarków, kilka tuneli z drzew, piękne kwiaty, romantyczne alejki i solidna dawka zieleni spowodowały,że zauroczyłam się w tym miejscu na dobre i nie mogłam się opamiętać - fotografowałam ile mogłam. Szukając informacji w Wikipedii widzę,że początki historii parku sięgają XV w. więcej szczegółów można znaleźć tutaj.  Efekty fotograficzne zobaczcie poniżej.
Lilie z Pszczółki Mai ...

















Brak komentarzy: