Pierwszy raz spotkałam się z wierszem Haliny Poświatowskiej w jakiejś gazecie, gdzie wydrukowany był jej wiersz - rozstanie jest ptakiem.Potem szukałam jej twórczości gdzie tylko było możliwe a najchętniej w bibliotece, ku mej uciesze w tym samym roku na mikołajkowy prezent otrzymałam przepiękny tom z niemalże wszystkimi wierszami.
Co mnie niezwykle urzeka w jej twórczości to przede wszystkim słowa, bardzo sensualne, namacalne, żywe, pachnące, bardzo niewielu poetom udaje się tak posługiwać się wyrazami, by można było je poczuć niemalże zmysłami. Istotne w poezji Poświatowskiej jest poznanie jej życiorysu; będąc dzieckiem w dniu nalotu na jej miasto musiała ukrywać się w piwnicy gdzie nabawiła się anginy, niewyleczona angina uszkodziła jej serce, zmarła mając zaledwie 42 lat. Jej dorosłe życie przeplatało się między świadomości nadchodzącej śmierci a pragnieniem miłości, tak mocne odczucia, pragnienia i tęsknoty zaowocowały fantastycznymi wierszami.
Fizyka, miłość i biologia, tęsknoty i cień śmierci, pragnienia wypowiadana na głos...To wszystko regularnie się przewija w twórczości Haliny, ona była piękna kobietą dodam jeszcze.
Towarzyszyła mi przy maturze pisemnej z języka polskiego, potem w rozmowie o pracę, często spotykam ją gdzieś mimochodem. Poniżej kilka ulubionych i ważnych wierszy, które nie sposób pominąć w tym wpisie
*** (rozstanie jest ptakiem...)
rozstanie jest ptakiem
który rozpostarł pióra
ode mnie do ciebie
wszystkie pióra są ciemne
wszystkie dni
bez ciebie
noce drżą
rozsypane pióra
po niebie
kiedy przyjdziesz
złote pióra zbiegną się w słońce
umrze ptak
moje ciało jest jak bezpański pies
jeśli skradnie kość pieszczoty to chyba słońcu
ludzie potem mówią - liryka miłosna
a to włókna czerwone samotności
śmietniki uczuć - nawet tym zazdrości
prostytutkę z żołnierzem ominie na palcach
uśmiechnie się do płotem przemykającej kotki
szepnie dobranoc ptakom przywartym do muru
i tak błądząc doczeka wysokiego świtu
bezpańskie - coraz bardziej sobie niepotrzebne
coraz mniej umiejące i rozumiejące
coraz bardziej zdumione.
Kiedy umrę kochanie,
gdy się ze słońcem rozstanę
i będę długim przedmiotem smutnym
Czy mnie wtedy przygarniesz,
ramionami ogarniesz,
naprawisz, co popsuł los okrutny?
Często myślę o Tobie,
często piszę do Ciebie
głupie listy - w nich miłość,
głupie listy - w nich uśmiech
Często myślę o Tobie,
często piszę do Ciebie
głupie listy - w nich miłość,
głupie listy - w nich uśmiech
Potem w piecu je chowam,
płomień skacze po słowach,
nim spokojnie w popiele nie uśnie
Patrząc w płomień kochanie,
myślę - co też się stanie
z moim sercem miłości głodnym
A Ty nie pozwól przecież
żebym umarł w świecie,
który ciemny jest, który
ciemny jest i chłodny
A Ty nie pozwól przecież
żebym umarł w świecie,
który ciemny jest, który
ciemny jest i chłodny
Kiedy umrę kochanie,
gdy się ze słońcem rozstanę
i będę długim przedmiotem smutnym
Czy mnie wtedy przygarniesz,
ramionami ogarniesz,
naprawisz, co popsuł los okrutny
Często myślę o Tobie,
często piszę do Ciebie
głupie listy - w nich miłość,
głupie listy - w nich uśmiech
A ty nie pozwól przecież
żebym umarł w świecie,
który ciemny jest, który
ciemny jest i chłodny
(...) chcę
wplątać palce w twoje włosy
znaleźć wgłębienie w szyi
gdzie stłumionym szeptem
serce zaprzecza ustom
chcę
twoje imię z gwiazdami zmieszać
z krwią
być w tobie
nie być z tobą
zniknąć
jak kropla deszczu którą wchłonęła noc
- Halina Poświatowska
"Jestem Julią
mam lat 23
dotknęłam kiedyś miłości
miała smak gorzki
jak filiżanka ciemnej kawy
wzmogła
rytm serca
rozdrażniła
mój żywy organizm
rozkołysała zmysły
odeszła
Jestem Julią
na wysokim balkonie
zawisła
krzyczę wróć
wołam wróć
plamię
przygryzione wargi
barwą krwi
nie wróciła
Jestem Julią
mam lat tysiąc
żyję -"
chcę pisać o tobie
twoim imieniem wesprzeć skrzywiony płot
zmarzłą czereśnię
o twoich ustach
składać strofy wygięte
o twoich rzęsach kłamać że ciemne
chcę
wplątać palce w twoje włosy
znaleźć wgłębienie w szyi
gdzie stłumionym szeptem
serce zaprzecza ustom
chcę
twoje imię z gwiazdami zmieszać
z krwią
być w tobie
być z tobą
zniknąć
jak kropla deszczu którą wchłonęła noc