niedziela, 29 stycznia 2017

Ćwilin

Na Ćwilin.
W ostatnią niedzielę stycznia zapadła decyzja,że to dziś ruszamy po półrocznej przerwie w góry, pomysłów było kilka i w efekcie rozmyślań wybraliśmy Beskid Wyspowy, jest o polowe drogi bliżej niż do Zakopanego nieco niżej położony niż tatrzańskie szczyty, ale umęczyć jak się okazało potrafi   niemało.
Przed 6 rano obudziła nas Puszi i o 7 rano wyruszymy z Krakowa i o 8 byliśmy w Mszanie Dolnej gdzie przywitał nas piękny wschód słońca, świat wygląda wtedy po prostu bajkowo :) i z Mszany ruszyliśmy żółtym szlakiem na  Ćwilin.Trasa ma około 10 km i zaczyna się niewielkimi wzniesieniami pośród gospodarstw domowych, za nami oddalał się Luboń i inne górski z pięknej krainy górskich wysp.Ze smutkiem zobaczyliśmy,że w Mszanie i okolicznych miejscowościach smog nie jest mniejszy niż w Krakowie... nawiasem mówiąc, my ludzie sami sobie to robimy...
 Wracając do widoków szczęście ,że wznieśliśmy się ponad smog, krajobrazy są bajkowe , delikatne i mają swój cudowny beskidzki charakter. Gdy nasza wędrówka poprowadziła nas szlakiem w lesie,spotkaliśmy wiele kapliczek  oraz krzyży, podejrzewam również,że był to papieski szlak, właściwie jest. Pogoda dopisuje, początkowo jest około minus 12 stopni, ale z czasem rośnie, słońce jest cudowne. Gdzie jesteśmy w lesie przebija się przepięknie między drzewami, w pewnym momencie szlak robi się coraz bardziej stromy i nie ma wydeptanej ścieżki więc po kolana brodzimy w śniegu, Daniel zakłada mi raki i idzie się lżej ale sam szlak nie jest prosty, co chwilę się zatrzymujemy,  a to herbata, czekolada kanapka. Po około 5 godzinach wchodzimy w część gdzie nie ma lasu i jak na dłoni widać okoliczne miejscowości i są cudownie otoczone górami, jakby ich strzegły, widać też Tatry pogoda nadal dopisuje choć na im wyżej tym bardziej wieje, gdy dochodzimy do szczytu widzimy grupkę osób przy ognisku oraz znachodzących turystów, a idąc żółtym szlakiem spotkaliśmy 2 osoby, które schodziły. Nie wspomnę nawet o tym jaka ta cisza jest cudowna, dopiero na szczycie spotykamy inne osoby.Sam widok z Góry jest przepiękny właściwie można spędzić tu godziny i patrzeć na widoki jakie maluje natura. Delektujemy się krajobrazami kilka chwil i niebieskim szlakiem właściwie zbiegamy do Przełęczy Gruszowiec, nie odmawiam sobie przyjemności i zjeżam co bardziej strome odcinki na spodniach. Po kilkunastu minutach jesteśmy już na dole, idziemy coś zjeść koniecznie wypić herbatę. Z baru  zgarniają nas Ola z Mateo i zabierają do domu.
Co mogę powiedzieć osobom, które chcą wejść na Ćwilin?
Od Mszany Dolnej w zimie zeszło nam około 5 godzin by dotrzeć na szczyt, sa momenty kiedy można się porządnie zmęczyć, trasa ma ponad 10 km, a od Przełeczy Gruszowiec wejście jest o wiele bardziej strome i powinno wg mapy zająć około 45 minut, więc wybór jest. Polecam jednak Mszanę Dolną, wędrówka od niej przynosi fantastyczne widoki. Nie bądźcie zaskoczenie, jeśli mini was quad , nie specjalnie mi się to podoba ale okazuje się ,że skutery oraz quady są na porządku dziennym   w tamtych rejonach.Na szczycie ławeczki oraz miejsce na ognisko też jest w pewnym sensie zaskoczeniem. Jak wyglądał trasa można zobaczyć na zdjęciach. Bardzo się cieszę,że się wybraliśmy po takiej przerwie na wyprawę, trochę dokuczał mi kręgosłup oraz nie wygojone paznokcie i jestem bardzo zmęczona, ale liczę,że feromony pojawią się lada chwila jak zawsze po takim wysiłku. Już rano w busie czułam całkiem niezłą adrenalinę.Bo jadę w góry, potem okazuje się, że zakochuję się w nich na nowo za każdym razem.