niedziela, 2 sierpnia 2015

Czerwone Wierchy 1 sierpnia 2015

W pierwszy weekend sierpnia wybraliśmy się na wycieczkę na Czerwone Wierchy, w piątek wieczorem dotarliśmy z Kuźnic do Schroniska na Hali Kondratowej, by móc wyruszyć z niego rano na szlak. Pogoda była wyśmienita, co mam nadzieję widać na załączonych zdjęciach, Tatry obsypane cudnymi kwiatami.
W sobotni ranek wyruszyliśmy na szlak około 7.40 na Przełęcz pod Kopą Kondracką, Zajęło nam to nieco więcej niż półtorej godziny i był to dla mnie najbardziej wymagający moment całej wyprawy. Widok na Halę Kondratową robi niesamowite wrażenie :) sama przełęcz jest jakby skrzyżowaniem, my kierujemy się ku Kopie Kondrackiej i dalej ku Czerwonym Wierchom. Kontynuując wycieczkę w tym kierunku warto co chwile oglądać się za siebie widoki, które się przedstawiają są dla mnie personalnie najpiękniejszymi... pokazują potęgę gór i człowieka w ich perspektywie, to moment kiedy pochylam się i pokornieję mając świadomość ich wielkości.Następnym przystankiem jest Małołączniak, dziś wybraliśmy widok spoczynku na Słowację, piękna roślinka z różowym kwiatkiem umila nam spoczynek. Turystów masa - ciężko zrobić zdjęcie na szczycie nie mając drugiej planu w postaci turystów, spotykamy również obcokrajowców, proszą o zdjęcia. Idziemy dalej - Krzesanica i kopczyki, nie wiemy dlaczego są  i w domu czytamy ich historię. Na końcu Ciemniak i nieustająco piękne widoki za nami, robię mnóstwo zdjęć, pochylam się nad kwiatami, które cały czas przykuwają moją uwagę, nawet nie czuję zmęczenia mimo upału, na górze solidnie wieje. I jeszcze..cały czas widzimy Giewont, staje się punktem odniesienia w czasie wyprawy. Schodząc z Ciemianka mijamy wielu turystów idących w przeciwnym kierunku, podjęli się zdobycia Wierchów od drugiej strony.

Szlak jest stromy i wymagający, my wybieramy w dalszej części zielony ku Dolinie Tomanowej. Nie lubię schodzenia, już plątają mi się nogi, w pewnym momencie zmieniam buty na lżejsze, szlak zielony zdaje się nie mieć końca, zabiera nam około 2 godzin by go przejść i kierujemy się do Schroniska na Hali Ornak. Sezon w pełni kolejka plus tłumy. Po posiłku (ruskie plus szarlotka) wyruszamy w ostatnią część naszej wyprawy, w zasadzie to już spacer Doliną Kościeliską do Kir. Dolina piękna w swej letniej szacie. Mijamy rodziny, panie w baletkach i każdy z nas marzy by znaleźć się już w autobusie.W Kirach jesteśmy nieco po 18.00. Pełno wrażeń, pełno zdjęć, widoki pierwsza klasa, mimo,że moje pierwsze wyjście w Tatry miało miejsce pięć lat temu to mimo upływu czasu cieszę się jak dziecko, i nieustannie mam ochotę dzielić się wrażeniami i zdjęciami.

Pozdrawiam :) Justyna P.




Giewont w oddali

Tatrzańskie Klejnoty


Kiedy mialam jeszcze siły :)


Rozczulająca i krzepka para Staruszków, których tempo było równe naszemu.

Trasa za nami


Na Małołaczniaku



Również na Małołączniaku



Krzesanica i słynne kopczyki






Zejście z Ciemniaka zielonym szlakiem do Chudej Przełączki


Śledzący nas Giewont




Schronisko na Hali Kondratowej nocą

























Hala Kondratowa z góry


Na Kopie