V Edycja Grand Prix Krakowa W Biegach Górskich
Niedzielnym przedpołudniem w Lesie Wolskim pierwszy raz w tym roku ruszyły biegi górskie.Piąta edycja zgromadziła masę uczestników, jak podaje krakowbiega.pl ponad 700 uczestników wystartowało w tegorocznym konkursie.W tym roku biegacze mają do wyboru 4 dystanse dodatkowo opcja Nordic Walking.Niedzielny poranek przywitał nas rzęsistym deszczem.. pora taka,że pogoda nie rozpieszcza, jednak po przybyciu do biura zawodów juz tylko mżyło.Trasa jednak już była mocno mokra, jesień jest iście deszczowa w tym roku.
Z biura zawodów gdzie odbieramy czipa oraz numer startowy kierujemy się w stronę startu, tuz przy przystanku autobusowym MPK zbierają się pierwsi uczestnicy i robią rozgrzewkę. o 10.20 rusza bieg na 3 km, biorą w nim udział głównie dzieciaki, po ich starcie przychodzi Pani Joanna i prowadzi rozgrzewkę dla pozostałych uczestników. Miejsce jest wypełnione uczestnikami, którzy tworzą wspaniały widok w kolorowych koszulkach. W tym roku poraz pierwszy pojawia się telewizja i panowie z Canal Plus przeprowadzają wywiady i filmują uczestników.
o 11.00 wyruszają uczestnicy tras na 5, 11 i 22 km.Na starcie jest dość tłoczno! Zdecydowanie tegoroczny pierwszy bieg wygrywa pod względem frekwencji. Na szczęście tylko pokapuje i nie trzeba się chować przed deszczem, na wszelki wypadek mam jednak pelerynę, bo szkoda mi byłoby przemoknąć nie wspominając o aparacie.
Ze startu przenoszę się na metę, która jest tuz przy parkingu. Warto wspomnieć,że las Wolski jest przepiękny o tej porze roku i jesienna aura nadaje mnóstwo uroku całemu wydarzeniu , nie mogę się powstrzymać,żeby nie zrobić choć kilka zdjęć liściom, zdaję sobie sprawę że za miesiąc może być już szaroburo albo może też być śnieg.4 grudnia jest planowany następny bieg. Po kilkunastu minutach widać pierwszych biegaczy z biegu na 3 km.
Z każdą chwila robi się coraz gęściej i kolejni zawodnicy przybywają na metę, wszystko wiemy od komentatora, który na bieżąco informuje nas kto akurat dobiega, okazuje się,że są osoby nie tylko z Krakowa ale też np z Łodzi. Miło widzieć znajome twarze, podziwiam uczestników, którzy pokonują dystans z uśmiechem. Po godzinie i 4 minutach do mety dobiega Daniel nie widać mu butów całe są w błocie, niektórzy na mecie przewracają się albo..robią pompki :D Klimat jest cudowny... :) Schodzimy do biura zawodów i chwilę później wracamy do domu, rzadko zostaję do końca, pewnie dlatego,że Daniel chce już wracać.
W domu okazuje się,że mam spory problem, nie mogę zczytać zdjęć z karty.... takie sytuacje mnie przerastają. Zdjęcia ratuje Daniel.. efekty zobaczcie poniżej ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz